[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że zawiozłaś je do któregoś z przyjaciół. Miejmy nadzieję, że policja
nie będzie sobie zaprzątać nimi głowy.
Przyjaciółki pożegnały się serdecznie.
- Niech. Bóg ma cię w swojej opiece. I Jolie też. Mam nadzieję,
że ją wkrótce znajdziesz i szczęśliwie wrócicie do domu - dodała na
koniec Amanda.
Hannah odwiesiła słuchawkę. Siedziała przez chwilę
nieruchomo, pogrążona w niewesołych myślach. Wciąż nie mogła
pojąć, dlaczego jej spokojne życie stało się raptem tak dramatyczne.
- Jolie, kochanie, gdzie jesteś? - szepnęła.
Wyobraziła sobie córkę, przerażoną i zagubioną, sam na sam z
ojcem, którego prawie nie znała. Marsh nigdy się nią specjalnie nie
zajmował - nie nakarmił, nie podał zabawki ani nie utulił do snu. Od
rozwodu widywał Jolie sporadycznie. Nie umiał wtedy ukryć, że
drażni Co dziecięca paplanina.
- Hannah?
Ocknęła się na dzwięk głosu Quinna. Zastanawiała się, czy
słyszał jej rozmowę z Amandą.
Spostrzegła, że się przebrał.
84
RS
- Zaraz będą lokalne wiadomości - powiedział. - Powinniśmy je
obejrzeć.
- Amanda mówiła, że policja zorganizowała grupy ochotników,
które przeczesują okolice Port Franklin.
- Popełniają duży błąd. Powinni w pierwszym rzędzie rozpocząć
poszukiwanie Marsha.
Hannah wstała z łóżka.
- Jak sądzisz, czy Jake dostarczy nam istotnych informacji?
- Szczerze?
- Nie widzę powodu, żebyś miał mi mydlić oczy. Szkoda czasu.
Mów prosto z mostu, co myślisz.
- Na dwoje babka wróżyła. W dzisiejszych czasach dzięki
komputerom dostęp do różnych informacji jest coraz
powszechniejszy. Jeżeli twój były mąż ma samochód zarejestrowany
w Ohio albo dostał kiedyś mandat czy też był wzywany na kolegium;
to dotrzemy do niego bez problemu. Gorzej, jeśli nie ma po nim
nigdzie śladu. Jeżeli jezdzi, na przykład, samochodem
zarejestrowanym na nazwisko przyjaciela, nie ma prawa jazdy,
pracuje gdzieś na czarno i do tego wszystkiego zaszył się w jakimś
sporym mieście. - Quinn uniósł ręce w górę, w bezradnym geście. -
Był policjantem, więc doskonale wie, jak zacierać ślady.
Hannah starała się nie okazać, jak bardzo jest rozczarowana.
- A więc jesteśmy zdani na własne siły.
- Mamy punkt zaczepienia. Musimy teraz spróbować dojść po
nitce do kłębka. Wyobrazić sobie, że jesteśmy Marshallem
85
RS
Blackstone'em. Po obiedzie powiesz mi wszystko, co o nim wiesz. O
tym, co lubi, czego nie lubi, jakie jest jego hobby, gdzie chętnie
przebywa.
- Mogę ci teraz powiedzieć. To pijaczyna, a jego ulubionym
miejscem są knajpy - stwierdziła gorzko Hannah.
- W porządku. Zastanówmy się w takim razie, jakie knajpy. Dla
zwykłych śmiertelników czy też ekskluzywne? A może bary dla
pracowników policji? Poza tym co najchętniej pije. Whisky czy piwo?
A może wykwintne koktajle albo poncz? Gdzie na ogół przesiaduje?
Przy barze, a może okupuje szafę grającą? Albo gra w bilard? Bądz
też ucina sobie pogawędkę z nieznajomymi?
W oczach Hannah zajaśniały iskierki nadziei.
- Zdaje się, że masz rzetelne podejście do sprawy.
Quinn uśmiechnął się. Podobał jej się, gdy się uśmiechał -jego
przystojna, ale surowa twarz nabierała ciepła. Robił wówczas
wrażenie człowieka bardziej przystępnego.
Raptem przypomniało się jej, co Jake mówił na temat prawa
pierwszeństwa opublikowania w prasie historii zaginięcia Jolie.
Zagwarantował sobie wyłączność, o ile Quinn sam nie będzie
zainteresowany publikacją.
- Czy pracowałeś kiedyś jako dziennikarz? - spytała.
- Uhm.
- W jakiejś znanej gazecie?
- Dosyć znanej. - Quinn zerknął na zegarek. - Dochodzi szósta.
Idę włączyć telewizor.
86
RS
- Współpracujesz nadal z jakimś pismem i zamierzasz opisać tę
historię?
- Od kilku miesięcy nie mam nic wspólnego z dziennikarstwem.
Złożyłem wymówienie.
- A gdzie pracowałeś?
- W Nowym Jorku.
- W jakiej gazecie?
- W Timesie".
- To rzeczywiście dosyć znany tytuł - stwierdziła Hannah z
przekąsem. - Słyszano o nim nawet w Port Franklin - dodała złośliwie.
- Zwolniłem się, bo się wypaliłem. Pracowałem za dużo i zbyt
intensywnie. To się często zdarza w naszym zawodzie. Daruj, nie
lubię poruszać tego tematu.
- Obiecaj mi, że nigdy nie opublikujesz ani słowa na temat
zaginięcia i akcji poszukiwawczej mojej córki, dobrze?
- Wcale nie miałem takiego zamiaru. Czy to już koniec
przesłuchania?
Hannah wyczuwała, że Quinn coś przed nią ukrywa. Nie
wiedziała, dlaczego nie jest z nią szczery. Czuła się przez to jeszcze
bardziej skrępowana w jego towarzystwie. Zastanawiała się, czy
pomoc okazywana jej przez Quinna choć trochę przyspieszy
znalezienie córki. Musiała Co jak najszybciej rozszyfrować. A może
liczył na korzyść materialną?
87
RS
ROZDZIAA 6
Nie jestem wprawnym kucharzem, ale potrafię bezbłędnie
zagotować wodę - zażartował Quinn.
Hannah stała oparta o framugę i przyglądała się, jak Quinn
krząta się po kuchni, starając się przygotować gorący posiłek.
Ugotował makaron i podgrzał sos z butelki. Znalazł w szafce
parmezan oraz puszkę zielonego groszku.
Hannah zaczęła szukać talerzy. Natknęła się w jednej z szafek na
czarne, ośmiokątne.
- Nie lubisz gotować? Uważasz, że to za wiele zachodu?
- Nigdy nie miałem na to czasu. Zupełnie odzwyczaiłem się od
smaku domowych obiadów. - Zerknął sponad rondelka z sosem.
- Podejrzewam, że dla ciebie gotowanie to chleb powszedni.
- Jadanie z dzieckiem poza domem to wątpliwa przyjemność -
stwierdziła. Przypomniała sobie wydarzenia z wczorajszego wieczoru.
Dużo by dała za to, aby znalezć się znowu w snack-barze z Jolie i
przeżyć napad złego humoru córki.
- Nie tęsknisz czasem za jakimś wykwintnym daniem dla
dorosłych?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]