[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zadowolony z tego, co robisz, to w ogóle nie ma o czym gadać.
Mike zamilkł, co już samo w sobie stanowiło odpowiedz.
Przypomniała sobie jednak, że Bob wyglądał na zadowolonego ze swojej
pracy. Lubił jezdzić samochodem, a poza tym bez przerwy spotykał się z
ludzmi. Nie miał jakichś wielkich ambicji i wyglądał na zadowolonego z
życia.
Mike był inny...
178
RS
- Jasne, że nie mogę wiecznie pracować jako konserwator -odparł w
końcu. - Za mało zarabiam. Zdecydowałem się na tę pracę, bo dawała mi
czas na studia, ale teraz musiałbym poszukać czegoś, co pozwala na awans.
Czegoś, co mógłbym robić bez magisterium - dodał przyciszonym głosem.
- A czy myślałeś o czymś, co mógłbyś robić po magisterium? - spytała.
- Mhm... - rzucił niechętnie. - Ale to nie ma znaczenia. Już niemal
podjąłem decyzję.
Znowu musiała sobie przypomnieć, że to nie jej sprawa. Nie powinna
go naciskać. Jednak coś ich, do licha, łączyło
I miała prawo wiedzieć.
- O czym konkretnie? Mike wahał się przez chwilę.
- Mógłbym zostać nauczycielem WF-u - odparł w końcu. - Lubię
dzieci i sport, zresztą moja mama była nauczycielką, chociaż tylko z
licencjatem... Ale teraz trzeba mieć magistra, jeśli chce się znalezć dobrą
pracę.
Catherine skinęła głową.
- Zwietny pomysł.
- Ale, jak mówię, już prawie zrezygnowałem ze studiów.
- Naprawdę? Przecież wciąż jesteś młody i myślę, że byłbyś świetnym
nauczycielem. Potem możesz żałować, że tak łatwo zrezygnowałeś ze
swoich marzeń.
Mike potrząsnął głową.
- To nie była łatwa decyzja. Poza tym trudno powiedzieć, że to moje
marzenie. Pomyślałem o tym dopiero niedawno.
Catherine zamilkła. Mogła mu tyle powiedzieć, ale wybrała ciszę.
Mike sam musiał zadecydować. Ogień zaczął dogasać, a żadne z nich nie
179
RS
ruszyło się, żeby podłożyć drew. Poczuła zimny powiew na policzkach i
zadrżała.
- Robi się chłodno - rzucił Mike. - Chodzmy do środka. Zaraz zrobię
nam kakao.
Weszła do domku, a Mike zalał ognisko wodą. Następnie przeszedł do
kuchni i postawił mleko na kuchence elektrycznej. Catherine wyczuwała
napięcie, które nagle pojawiło się między nimi..
- Czy będziesz ze mną chodzić, nawet jeśli nie będę magistrem? -
spytał, podając jej kubek.
- Przecież nie byłeś nim, kiedy zaczęliśmy się spotykać -zauważyła.
Mike zaśmiał się.
- Zawsze masz na wszystko dobrą odpowiedz.
Wyjął kubek z jej dłoni i postawił go na stoliku. Następnie objął ją
mocno. Sama nie wiedziała, jak to się stało, ale nagle zupełnie zapomnieli o
kakao i... o całym świecie.
180
RS
Rozdział 15
Catherine miała mieszane uczucia, kiedy następnego dnia zatrzymali
się na parkingu przed jej blokiem. Oczywiście cieszyła się z powrotu i
chciała już zobaczyć, co z Normanem. Ale spędzili razem tak miło czas, że
zapragnęła, by trwało to wiecznie. Zwłaszcza że spodziewała się
problemów. Wiedziała, że nie mogą w nieskończoność unikać rodziny
Mike'a i znajomych. - Poza tym Mike musiał podjąć ostateczną decyzję w
związku ze studiami i bardzo się tego obawiała.
- Jestem pewny, że Norman bardzo się ucieszy na twój widok - rzucił.
- Chyba żartujesz. Myślę, że się na mnie obrazi i będę musiała go
przepraszać. I na pewno zażyczy sobie swojego ulubionego łososia, chociaż
miał pod dostatkiem jedzenia...
- No tak, Norman wie, jak okazywać uczucia - zaśmiał się.
- Lepiej od niektórych ludzi - potwierdziła całkiem poważnie.
Mike wyjął jej torby z tylnego siedzenia samochodu.
- Myślisz, że mogę się z nim przywitać?
- Spróbuj - rzuciła.
Zgodnie z jej przewidywaniami, Norman obrócił się do nich tyłem i
przeszedł z godnością do sypialni, kiedy pojawili się w mieszkaniu.
Rzeczywiście wyglądał na obrażonego.
- No tak, masz teraz problem - zauważył. Catherine skinęła głową.
- Spodziewałam się tego.
Weszła do sypialni, żeby pogłaskać kota i przeprosić go za długą
nieobecność. Mike zostawił torby w przedpokoju i stanął niepewnie, nie
wiedząc, co robić.
- Pójdę już...
181
RS
- Nie, nie, chodz go pogłaskać - powiedziała. - Już jest lepiej.
Mike posłuchał jej i Norman zamruczał, kiedy poczuł jego dłoń na
grzbiecie.
- Bardzo przepraszam, że zabrałem Catherine na cały weekend -
zwrócił się do kota.
- Wygląda na to, że ci wybaczył - zauważyła. - Masz szczęście.
Napijesz się czegoś? - zapytała po chwili.
- Nie, dzięki. - Wziął głęboki oddech. - Catherine, czy wybierzesz się
ze mną do moich rodziców na Zwięto Dziękczynienia?
Popatrzyła na niego zdziwiona. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •