[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że tonie w czymś słodkim, nieuchwytnym i niebezpiecznym.
Odwrócił się i ruszył przez taras.
T. S. widziała, jak znika w domu. Nawet nie odwzajemnił mojego
gestu - pomyślała rozżalona. - A czego się spodziewałaś?" - zapytała siebie.
Poprzedniego wieczora wyraznie dał jej do zrozumienia, że nie jest nią
zainteresowany i powinna stąd odjechać.
Jednak mu nie wierzyła. Sposób, w jaki ją obejmował, i jego pocałunki
mówiły co innego. Pragnął jej, chociaż nie chciał tego. T. S. wiedziała, że
zwariuje, jeśli będzie o tym myśleć.
74
RS
Wzdychając ciężko, obsunęła się na kolana i sięgnęła po worek.
Rozłożyła ręcznik na piasku, rozstawiła zasłonę przed słońcem, a obok
położyła powieść oraz dziecięcą łopatkę i wiaderko. Włożyła słomkowy
kapelusz i słoneczne okulary.
Zdecydowana zapomnieć o jego dziwnym zachowaniu, zamierzała
spędzić przyjemny dzień na plaży bez względu na wszystko. Wzięła
wiaderko, szufelkę i zaczęła budować zamek z piasku.
Pół godziny pózniej usiłowała powstrzymać swą budowlę od
rozpadnięcia się.
- To najbardziej koślawa budowla, jaką kiedykolwiek widziałem -
powiedział Logan rozbawiony. - %7ładen szanujący się krasnoludek by w tym
nie zamieszkał.
Zdumiona T. S. drgnęła, uderzając równocześnie niechcący łopatką.
- Jedna wieża zburzona, zostały jeszcze trzy - powiedział, klękając
obok.
Ta uwaga nie rozproszyła oszołomienia zmysłowego, które ją
opanowało. Wędrowała spojrzeniem po koszuli khaki, opinającej szerokie
ramiona, dostrzegła muskularną pierś. Spoglądała na mieniące się złotymi
nitkami włosy na torsie, który przechodził w smukłe biodra przykryte
skromnymi, granatowymi kąpielówkami. Ten mężczyzna ma nieodparty
urok - pomyślała - smukłe mięśnie, wąska talia, szczupłe biodra, długie,
zgrabne nogi".
Uśmiechnęła się szczęśliwa. Szczęśliwa, bo przyszedł tu dla niej.
Szczęśliwa, bo nagle dzień stał się piękny.
- Zburzyłaś do końca wieżę - powiedział, zamykając dłoń na jej ręce,
w której trzymała łopatkę niosącą zniszczenie.
- Co? - szepnęła patrząc w jego oczy.
75
RS
Pod wpływem aksamitnego dotyku jej skóry wstrzymał oddech.
Zamiast wyjąć szufelkę z ręki T. S., przesuwał palcem po grzbiecie jej dłoni.
Wzrok spoczął na jej ustach. Upajające jak truskawki i wino, były tak
blisko jego warg. Tylko o jeden pocałunek od niego. Tylko...
Oderwał rękę. Nie powinien jej dotykać.
- Wieża - powiedział, podejmując rozmowę. - Zburzyłaś ją.
Opuściła wzrok na zamek.
- O do licha! Tyle czasu zabrało mi budowanie. - Jej głos nabrał
piskliwych tonów. Usiadła ciężko na piasku i ze złością popatrzyła na ruinę.
Odrzucił głowę do tyłu i zaczął się śmiać. Był to szczery, pełny
śmiech, który zdumiał T. S. Momentalnie umilkł. Komiczny wyraz pojawił
się na jego przystojnej twarzy.
Uświadomił sobie, że jest tak samo zdumiony wybuchem wesołości
jak ona.
- Wyglądasz o wiele młodziej i tak beztrosko, gdy się śmiejesz.
Chciałabym, żebyś to zrobił jeszcze raz.
Z zakłopotaniem potrząsnął głową.
- Proszę, powiedz - prosiła miękko - co takiego śmiesznego
powiedziałam? Powtórzę to milion razy, żeby znów usłyszeć twój śmiech.
Czyżby się uśmiechał? Zdjęła okulary i spojrzała z bliska na jego usta.
Chwała niebiosom, rzeczywiście. Ależ to istne cudo. T. S. miała wrażenie,
że wygrała na loterii.
Logan stłumił w sobie chichot. Być z nią, to jakby skosztować
zakazanego owocu.
- Ty piszczysz.
- Słucham? - Zmarszczyła ze zdziwieniem brwi.
76
RS
- Czasami twój głos robi się piskliwy. Przypomina mi to myszkę z
komiksów. - Wziął wiaderko.
- Nieprawda - zaprotestowała.
- Owszem, właśnie znów to zrobiłaś. - Obejrzał obrazki na wiaderku -
Co to są Muminki?
Roześmiała się.
- Bohaterowie znanej powieści dla dzieci. - Włożyła okulary - Czy nie
znasz żadnych dzieci?
- Nie. One nie kupują nieruchomości - odparł oschle. -Wygląda na to,
że potrzebujesz pomocy inżyniera.
Skinęła głową.
- Skoro mieszkasz na plaży, założę się, że wiesz, jak budować zamki z
piasku.
Zerwał się na równe nogi z wiaderkiem w ręku.
- Nie zakładaj się o dom. Mogłabyś przegrać. Wiem jeszcze mniej niż
ty. Pójdę po wodę.
- Zwietny pomysł. - Przyglądała mu się, gdy szedł. Posmutniała na
myśl o tym, jak bardzo zdziwił go własny śmiech. Jakie troski ukrywał za
ścianą ognia? Miała nadzieję, że zanim dzień dobiegnie końca, znów usłyszy
jego śmiech.
Logan wrócił i spędzili czas, budując zamek. T. S. świetnie się przy
tym bawiła. Logana irytowało to, że nie mógł uformować mokrego piasku
zgodnie ze swoją wizją. Czasami podziwiała jego wysiłki, wywołując
niechętny uśmiech.
Głód zmusił ich do przerwania zabawy. Logan pobiegł do domu po
kanapki i coś do picia.
77
RS
Gdy już zjedli wszystko, T. S. zamknęła oczy. Wyciągnęła się,
opierając na łokciach i delektując się powiewem wiatru z morza.
Logan z zachwytem obserwował jej każdy gest.
- Dlaczego jeszcze nie wyjechałaś? - zapytał, patrząc na medalion
spoczywający między piersiami.
- Bo ciągle nie udało mi się namówić cię do sprzedania domu. -
Uśmiechając się zwróciła twarz ku słońcu i kapelusz zsunął jej się z głowy. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]