[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lecz uśmiech jej zamarł, jak zwykle w jego obecności.
- Niegrzeczny? Trzeba by to raczej nazwać opętany przez diabła -
odpowiedział Ran. - Starałem się wbić mu w łeb parę najprostszych rozkazów.
Zaraz pani pokażę. - Gwizdnął i Homer podbiegł do niego, machając ogonem. -
Siad!
Homer natychmiast padł na podłogę i służalczo przewrócił się na grzbiet.
Pandora Wybuchnęła śmiechem.
- No cóż, to i tak lepiej niż nic - zapewniła.
Ran usiłował zachować surową minę, ale pochylił się, by pogłaskać psa
po brzuchu.
- Jest zupełnie beznadziejny - powiedział rozbawiony.
- Mam nadzieję, że zbytnio pana nie zmęczył. Czy chce go pan teraz
zostawić ze mną?
- Niekoniecznie, chyba że pani bardzo tego chce, w co jest mi raczej
trudno uwierzyć. On jest prawie tak samo irytujący jak jego pani. - Sięgnął po
talerz, który odstawił, wchodząc do pracowni. - Przynieśliśmy pani coś na
lunch. Myślałem, że skoro pani pracuje, przyda się przynajmniej kanapka.
- Och! - Pandora nie była w stanie wymyślić żadnego podziękowania.
Absurdalnie wzruszona tym, że znalazł czas, by zatroszczyć się o jej lunch,
wzięła talerz w rękę tak, jakby leżały na nim klejnoty koronne. - Och, nie
powinien pan...
- To na przeprosiny za to, że musi pani dalej udawać moją żonę - burknął.
- Wiem, jak pani nie lubi tej sytuacji.
- Nie jest aż tak zle - wyjąkała, patrząc w ziemię.
- 93 -
S
R
- Starajmy się więc znieść to jak najlepiej.
- Dobrze. - Po raz pierwszy spojrzała mu prosto w oczy.
- No, a teraz lepiej będzie, jak już sobie pójdziemy. Chodz, Homer! -
odezwał się Ran po chwili ciszy.
Homer, który wciąż leżał na grzbiecie, licząc, że zostanie raz jeszcze
pogłaskany po brzuchu, zerwał się i pobiegł za nim do drzwi.
Pandora patrzyła, jak odchodzą.
- Ran! - zawołała.
- Tak? - Odwrócił głowę, stojąc już w progu.
- Ja... - Chciała mu powiedzieć, co czuje, ale sama tego jeszcze nie
wiedziała. - Dziękuję za kanapkę - rzekła w końcu, a on uśmiechnął się w
sposób, który zawsze zapierał jej dech w piersiach.
- Do zobaczenia - pożegnał się mrukliwie.
Pandora z apetytem zabrała się do jedzenia, rozważając raz jeszcze w
myśli całą rozmowę.  Wiem, jak pani nie lubi tej sytuacji", powiedział. Czy tak
jest rzeczywiście? Zrozumiała nagle, że oszukiwała samą siebie. Nie miała nic
przeciwko przebywaniu w towarzystwie Rana. Uwielbiała to, uwielbiała także
jego. Jak mogła dopuścić do tego, że zakochała się w Ranie? Nie mieli ze sobą
absolutnie nic wspólnego. On miał Cindy. Wyjedzie stąd, jak tylko będzie mógł.
To są aż trzy poważne powody, by stłumić idiotyczną miłość do niego. Lecz
było już za pózno.
Co ona teraz zrobi?
Trudno było wyobrażać sobie, że się zmienił, ponieważ przyniósł jej
kanapkę i uśmiechał się do niej. Ran nigdy nie ukrywał, na czym mu naprawdę
zależy. Jedyne, co mogła zrobić, to jakoś przetrwać te dziesięć dni, nie
wprawiając w zakłopotanie ani jego, ani siebie ujawnieniem swych uczuć.
Pandora nie chciała spotkać się z Ranem, dopóki nie będzie pewna, że on
nie wyczyta prawdy w jej oczach, więc marudziła w pracowni przez cały dzień.
Próbowała wmówić sobie, że jej uczucie jest tylko przejściową fascynacją i że
- 94 -
S
R
zapomni o wszystkim natychmiast, gdy on wyjedzie do Afryki, ale w głębi serca
wiedziała, że to nieprawda. To było to, to była wreszcie miłość. Miała po prostu
pecha, że kiedy w końcu się zakochała, to w mężczyznie, który nigdy nie
odpłaci jej miłością.
Zgarbiona mozoliła się właśnie nad czajnikiem, gdy odnalazły ją Myra i
Elaine.
- Jeszcze pani pracuje! - zawołały. - To musi być bardzo wyczerpujące.
Ran mówił, że siedzi tu pani cały dzień.
- Udało mi się dużo zrobić. - Odstawiła czajnik i zmusiła się do uśmiechu.
Jeśli kiedykolwiek potrzebne jej były zdolności aktorskie, to właśnie w tej
chwili.
- Możemy zobaczyć?
Każdy przedmiot, który im pokazywała, oglądały z okrzykami zachwytu.
- To wspaniałe! - Elaine podziwiała talerz. - Jak cudownie jest mieszkać
tutaj i do tego mieć taki talent. Wielka szczęściara z pani!
- Tak - zgodziła się tępo. - Wiem o tym.
Przez cały wieczór była bardzo wesoła. Kilka razy uchwyciła spojrzenie
Rana, przyglądającego się jej z ciekawością.
Nic jednak nie powiedział. Na szczęście Myra i Elaine interesowały się
przede wszystkim swoimi turystycznymi odkryciami i obszernie o nich
opowiadały.
Najtrudniejsze dla Pandory było pójście do łóżka. Po raz pierwszy tego
wieczora znalezli się sami. Ran szybko się położył i odwrócił się do niej
plecami. Pandora ułożyła się obok i choć powinna być raczej zadowolona, ten
wyrazny brak zainteresowania uraził ją. Leżała w ciemności z otwartymi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •