[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nieuczciwość. Panie Mówco, życie należy do tych, którzy nie boją się go stracić. Ta decyzja
musi przejść!" - I przeszedł na stronę zwolenników interwencji militarnej, której jego własna
partia odmówiła poparcia.
Albo: ,,Bierzcie stroną! Zawsze bierzcie jakąś stronę! Czasem się pomylicie - ale
człowiek, który nie chce opowiedzieć się po jakiejś stronie, zawsze się myli. Niech nas
niebiosa bronią od niezdecydowanych, którzy boją się dokonać wyboru. Wstańmy i niech nas
policzą!". Ten ostatni fragment wygłosił w wąskim gronie, ale Penny udało się nagrać go na
dyktafonie i Bonforte zachował to. Miał wyczucie historyczne, był strażnikiem wszelkich
zapisów. Gdyby było inaczej, nad czym bym teraz pracował?
Stwierdziłem, że Bonforte jest moim typem człowieka. A przynajmniej typem
człowieka, za jakiego lubiłem się uważać. Stał się osobą, której rolę mogłem zagrać z dumą.
Jak daleko sięgam pamięcią, nie zmrużyłem oka od czasu, gdy obiecałem Penny, że
wystąpię przed Imperatorem, aż do samego kresu podróży, gdyby Bonforte nie wyzdrowiał.
Chciałem spać - nie ma sensu wchodzić na scenę, kiedy pod oczami masz wory jak psie uszy
- ale zainteresowało mnie to, co studiowałem, a na biurku Bonforte'a znalazłem przyzwoity
zapas pigułek pobudzających. Zadziwiające, ile można się dowiedzieć, pracując dwadzieścia
cztery godziny na dobę, bez przerw i z wszelką pomocą, jakiej mógłbyś zażądać.
Jednakże na krótko przed naszym przybyciem do Nowej Batawii, doktor Capek
przyszedł i kazał mi odsłonić ramię.
- Po co? - zapytałem.
- Nie chcę, żebyś padł na twarz ze zmęczenia, kiedy się znajdziesz przed Imperatorem.
Teraz będziesz spać do samego lądowania. Potem dostaniesz antidotum.
- Co? Mam rozumieć, że nie jesteście pewni, czy on będzie gotowy?
Capek nie odpowiedział, ale dał mi zastrzyk. Próbowałem dotrwać do końca słuchanej
właśnie wypowiedzi, ale zasnąłem w ciągu paru sekund. Następną rzeczą, jaką pamiętam,
były pełne szacunku słowa Daka:
- Sir, proszę się zbudzić. Proszą, sir. Wylądowaliśmy na lądowisku Lippershey.
8
Nasz Księżyc jest planetą pozbawioną powietrza i żagwiowiec może na niej
wylądować. Ale ,,Tom Paine" przystosowany jest głównie do stacjonowania w przestrzeni,
odbywania przeglądów na stacjach kosmicznych na orbicie - dlatego musi lądować na łożu.
Szkoda, że spałem i nie mogłem tego widzieć, bo opowiadają, że w porównaniu z takim
lądowaniem łapanie jajka na talerzu to łatwe zadanie. Dak jest jednym z pół tuzina pilotów,
którzy potrafią tego dokonać.
Nie udało mi się jednak nawet zobaczyć ,,Toma" w jego łożu. Widziałem tylko
harmonijkę tunelu dla pasażerów, który właśnie mocowano do śluzy powietrznej, i kolejką
pasażerską do Nowej Batawii. Te kolejki są tak szybkie, że przy niskiej grawitacji na
Księżycu, zanim się obejrzysz, pośrodku podróży przechodzisz w stan nieważkości.
Najpierw udaliśmy się do apartamentów przypisanych liderowi lojalnej opozycji,
oficjalnej rezydencji Bonforte'a zanim (jeśli w ogóle) powróci do władzy po nadchodzących
wyborach. Ich wspaniałość kazała mi zastanawiać się, jak wygląda rezydencja premiera.
Podejrzewam, że Nowa Batawia jest najbardziej pałacowym miastem w całej historii. Szkoda,
że rzadko można ją oglądać z zewnątrz - ale tę niewielką wadę w pełni rekompensuje fakt, że
jest to jedyne miasto w Systemie Słonecznym naprawdę niedostępne dla bomb jądrowych.
Powinienem może powiedzieć ,,właściwie niedostępne", ponieważ istnieje kilka konstrukcji
powierzchniowych, które mogą ulec zniszczeniu. Apartament Bonforte'a obejmował salon na
zboczu klifu, wychodzący na bąbel-balkon, rozgwieżdżone niebo i samą Matkę Ziemię, ale
sypialnia i biura znajdowały się w litej skale, tysiąc stóp poniżej, dostępne jedynie dzięki
prywatnej windzie.
Nie miałem czasu na zwiedzanie apartamentów, bo ubierano mnie na audiencję.
Bonforte nie miał lokaja nawet na Ziemi, ale Rog nalegał, że mi pomoże (raczej
przeszkadzał), jednocześnie uzgadniając ze mną ostatnie szczegóły. Ubranie było zwykłym
formalnym dworskim strojem, składającym się z bezkształtnych czarnych szerokich spodni,
śmiesznej, również czarnej marynarki z ogonem w kształcie pazura do wyjmowania gwozdzi,
koszuli, mającej sztywny napierśnik i skrzydlaty kołnierz, oraz białej muszki. Właściwie
koszula powinna być dopinana kawałek po kawałku, a muszka zawiązana na tyle zle, żeby
wyglądała na wiązaną ręcznie, ale ten fragment garderoby u Bonforte'a stanowił całość (może
dlatego, że nie korzystał z usług garderobianego) wraz z muchą. Trudno jednak wymagać od
gościa, żeby jednocześnie znał się na polityce i na strojach z epoki.
Sam strój był brzydki, ale stanowił ładne tło dla Orderu Wilhelminy, barwną wstęgą
przecinającego moją pierś. Obejrzałem się w długim lustrze i efekt nawet mi się spodobał.
Akcent kolorystyczny na tle czerni i bieli stanowił doskonały kontrast. Tradycyjny strój może
sobie być brzydki, ale jest pełen dumy, niczym niewzruszona sztywność maitre d 'hótel.
Uznałem, że wyglądam na osobę, która powinna spodobać się władcy.
Rog Clifton odczytał mi długi zwój, zawierający listę nazwisk osób nominowanych
przeze mnie na stanowiska ministrów, i wetknął mi drukowaną jej kopię do wewnętrznej
kieszeni fraka. Oryginał, pisany ręcznie, został już wcześniej, to znaczy tuż po lądowaniu,
złożony na ręce sekretarza stanu Imperatora. Teoretycznie celem audiencji było
poinformowanie mnie, że Imperator z przyjemnością sformuje dla mnie rząd, jak również
przedstawienie przeze mnie moich skromnych sugestii co do jego obsady. Moje nominacje
miały być tajne, dopóki władca łaskawie ich nie zaaprobuje.
W istocie wybór już dawno został dokonany. Rog i Bill spędzili większość podróży na
formowaniu gabinetu i upewnianiu się, za pomocą kosmicznego kodu, że nominowani [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •