[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gruby, rejestrowy, na którym wstyd było odpisywać.
Gorączkowe wypróżnienie szuflady z łona jej wydobyło: nożyczki stare, kłębuszek
wyporków nawinięty na asa kierowego, kawałek wosku, naparstek Podkomorzyny, dwie stare
koperty, już na kwitki do arendy poobrzynane  i lineał.
Papieru białego  ani śladu.
Krzyknął Podkomorzy:  Jakub!  aż w drugim końcu domu wszystko się poruszyło 
 Jakub!
Stary, którego już odroczenie wieczerzy podrażniło, wszedł nadąsany.
 Gdzie papier? Papieru nie ma? Gdzie się mógł podziać? Kto śmiał ruszyć? Sześć
arkuszy tu, w tej szufladzie, sam włożyłem.
Jakub o papierze nie wiedział wcale, pobiegł po Dorotę. Dorota zaklinała się wcześnie, że
z papierem nie miała do czynienia nigdy; a na Wielkanoc pod placki, oprócz starych
rejestrów, żadnego innego nie brano. Być wszakże mogło, iż pani Podkomorzyna, obawiając
się nadużycia, zamknęła go do swojej szuflady, której klucz wzięła z sobą.
Wereszczaka w taką już wpadł rozpacz, iż Jaśka natychmiast wykomenderował na wieś po
ślusarza, aby komodę otworzył gwałtem  Dorota protestowała  nie pomogło. Jasiek już
ruszał, gdy Jakub poważny i milczący z drugiego pokoju przyniósł znalezione, prawdziwym
jasnowidzeniem, trzy arkusze papieru, które w stoliku samej Podkomorzyny spoczywały.
Było ich tylko trzy& lecz mogło się to pózniej wyjaśnić. Podkomorzy ochłonął i siadł&
Rozkazał Jakubowi przynieść kałamarz.
Sprzęt ten, rzadko bardzo będący w użyciu, szeroki u dołu, z szyjką zwężoną, zwykle
zatykany korkiem, stał zawsze, od czasów niepamiętnych na komodzie w sypialni. Jakoż
znalazł się w swym miejscu, zapylony, ale bez korka&
Pomimo szkła ciemnoszafirowego, z którego był odlany, przeciw świecy okazał się
próżnym  atramentu nie było w nim ani kropli.
Lecz na to znany był sposób, wlewało się trochę wody ciepłej, a osad na dnie przyschły,
dawał wcale przyjemnej barwy ciecz szarawą, z prószynkami pyłu, która na papierze
przybierała kolor niezdecydowany, lecz czytelny. Dorota podjęła się wskrzeszenia inkaustu.
Teraz dopiero Wereszczaka przypomniał sobie, że oprócz papieru i atramentu, potrzeba
było koniecznie pióra do pisania. Jakub poszedł ich szukać i znalazł dwa. Jedno z długim
17 Raptularz (z łac.)  księga do zapisywania różnych wiadomości i prędkich notatek; brulion, notatnik.
18 Dura necessitas (łac.)  twarda konieczność.
19 Rygałowy (z niem.)  papier biały w lepszym gatunku.
ogonem białym, pokazne na oko, lecz gdy mu się Wereszczaka przy świecy przypatrzył,
okazało się tragicznie rozdarte na dwie części i każda z nich wykręconą była tak, jakby
zaprzysięgła, że papieru nigdy nie dotknie.
Drugie pióro, mało obcięte, jak więzniom głowy strzygą, było długie, wyglądało na dające
się zużytkować, lecz rozeschłe, starte na końcu  nie spuszczało wcale i pierwszym jego
owocem był  żyd , którego Podkomorzy, papieru żałując, po studencku językiem zlizał.
Splunął zaraz, lecz smak mu pozostał potem tak niemiły, że musiał sobie kazać dać kapkę
ratafii i chleba z soli prószynkę. Dopiero to przeszło.
Zamachnął się już poczynać raptularz  i Jakub, uspokojony szedł do progu, gdy krzyk
się dał słyszeć, który Podkomorzy, tylko w chwilach zupełnego zapomnienia się wydawał.
 A, wciornastki by cię& ! Jakub stanął.
 Nie pisze  szelma!
I cisnął w stół piórem tak, że gdyby nawet potem chciało mu się akomodować, nie
mogłoby, gdyż zdruzgotał je w kawałki.
 Biegaj mi zaraz do ekonoma na folwark& pióra! Na rany ludzkie, pióra! %7łeby też w
domu jednego poczciwego pióra nie było! A to skaranie  a to nieszczęście jakieś!
Jakub wyprawił Jaśka po pióra, a chłopiec nie miał zwyczaju się śpieszyć. Przy tym
sprawa z ekonomem przedstawiała, mimo prostoty swej, niektóre trudności wykonania.
Ekonoma nie było w domu. O tych absencjach jego wieczornych, ponieważ nie był żonaty,
chodziły wieści różne; zwyczajnie plotki. Oficjalnie zaś ekonom miał się znajdować u
arendarza z powodu wątpliwości o wódkę znajdującą się w beczce. Posądzano go o dolewanie
po kryjomu sprowadzanej.
Jasiek więc musiał biec do karczmy, a karczma znajdowała się o dobry kawał od dworu.
Przyszedłszy tu, ekonoma nie zastał, tylko co się oddalił, lecz gdzie był, nie wiedziano.
Tymczasem Podkomorzy klął, a że upływały kwadranse, wpadł na pomysł genialny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •