[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przycisnęła palce do skroni. Nie wiedziała, co myśleć.
- Nie mogłabym kochać kogoś, kto po raz kolejny kazał mi zakwestionować moją
zdolność oceny sytuacji i ludzi.
- Rozumiem.
Wiedziała, że Tristan mówił prawdę. To dlatego przerwał ich pieszczoty: żeby nie
posunęli się za daleko.
- Cokolwiek to znaczy - dodał cicho. - Przepraszam cię. Nie masz pojęcia, jak mi
przykro.
- Mnie też - przyznała zbolałym głosem. - Ale to niczego nie zmieni.
Tej nocy nie zmrużył oka. Na coś czekał. Na świt. Na jakiś znak. Na Jayne. Ona
jednak zamknęła się w sypialni. Co prawda gdyby mógł ją widzieć, niczego by to nie
zmieniło. Stał przy oknie apartamentu, patrząc na wschodzące słońce, w którym z wolna
gasły światła głównej ulicy, i czuł tylko zimno i pustkę. Nie znajdował usprawiedliwie-
nia dla tego, co zrobił Jayne i sobie. Nie zamierzał być jak Rich. Poniesie konsekwencje
swojego wyboru.
Obserwował narodziny kolejnego dnia otoczony ciszą, nękany żalem. Z biegiem
czasu jego niepokój o Jayne rósł. Zauważył na dywanie jej zdjęcie. Podniósł je i przy-
glądał się jej wizerunkowi. Nie ma powodu, by je zachował. Ruszył w stronę kosza na
śmieci, ale w ostatniej chwili cofnął rękę i schował zdjęcie do portfela. Zerknął na zegar
R
L
T
na ścianie. Minęła ósma. Jayne powinna już się obudzić. Chyba że tak jak on w ogóle nie
zasnęła. Słyszał, jak dzwoniła do jednej z przyjaciółek. W jej pokoju dopiero około
czwartej nad ranem zapadła cisza. Czy ma do niej zajrzeć?
Kiedy usłyszał kliknięcie zamka w drzwiach, zamarł. Na widok zaczerwienionych i
podpuchniętych oczu Jayne jego serce przeszył ból.
To z jego winy. Poczuł się jak skończony drań.
Jayne trzymała w ręce walizkę.
- Wyjeżdżasz? - zapytał schrypniętym głosem.
Jayne kiwnęła głową.
Czego się spodziewał? Zranił ją w najgorszy możliwy sposób. Nie potrafił podać
ani jednego powodu, który skłoniłby ją do pozostania.
- Kiedy? - spytał.
- Po lunchu - odparła cicho. - Spotkam się jeszcze z przyjaciółkami.
Nie patrzyła mu w oczy. To było dla niego wyjątkowo przykre, bo przecież chciał,
żeby między nimi było dobrze, żeby go kochała.
- Jak będziesz gotowa, zamówię ci taksówkę na lotnisko. Samolot mojego ojca bę-
dzie na ciebie czekał.
Zamierzał zadzwonić do pilota i wszystko z nim uzgodnić. Dolna warga Jayne
lekko zadrżała.
- Nie. - To słowo mówiło wszystko.
- W takim razie kupię ci bilet.
Westchnęła głęboko.
- Sama kupię sobie bilet.
- Nie stać cię na to.
Jej palce zaciśnięte na rączce walizki pobielały.
- Skoro stać mnie na dom, stać mnie na ten cholerny bilet.
Podziwiał ją. Miał chęć do niej podejść i wziąć ją w ramiona. Ale ona tego nie
chciała.
- Nie wydawaj na to swoich pieniędzy. Ja cię tu zaprosiłem i odwiozę cię do domu.
Podniosła na niego wzrok.
R
L
T
- Mam dość twojego powtarzania mi, czego chcę i czego potrzebuję - oznajmiła. -
Potrafię się sobą zająć.
Z walizką w ręce przeszła przez salon do drzwi. Pragnął ją zatrzymać, ale tego nie
zrobił. Ona zasługuje przynajmniej na to, by mieć ostatnie słowo. Kiedy otworzyła
drzwi, w duchu krzyknął: Zostań! Nie odwróciła się. Nie pożegnała się z nim. Opuściła
hotelowy apartament i jego życie.
- Na pewno chcesz dzisiaj wyjechać? - Alex siedziała na podłodze penthouse'u
przy niskim stoliku, na którym były ciastka, precle, jogurt i owocowe szaszłyki. - Możesz
zamieszkać w innym pokoju.
- Albo u nas - zasugerowała Molly.
Serena kiwnęła głową.
- My też mamy dużo miejsca.
- Dzięki, ale chcę wracać do domu - odparła Jayne. Słowa z trudem przechodziły
jej przez gardło. Na widok jedzenia robiło jej się niedobrze. Nie mogła jeść ani spać. -
Niedługo znów przyjadę. Musimy urządzić dla Molly przyjęcie z okazji narodzin dziec-
ka.
- Nie myśl teraz o mnie. - Molly siedziała na sofie. Rocky, jej terier, spał u jej stóp.
- Nigdzie się nie wybieram. Tylko coraz więcej mnie przybywa.
Trzy kobiety się roześmiały. Jayne uśmiechnęła się trochę sztucznie.
- Wyatt załatwił ci podróż powrotną odrzutowcem McKendrick's - powiedziała
Alex.
- Bardzo dziękuję.
- I tak musi być w poniedziałek w Los Angeles, więc nie ma sprawy. - Alex trzy-
mała kubek z kawą. - Jak tylko będziesz gotowa, kierowca zawiezie cię na lotnisko.
- Dziękuję wam za wszystko, co dla mnie robicie - odparła wzruszona Jayne.
- Przy nas nie musisz udawać. Popłacz sobie, jeśli chcesz - powiedziała Serena.
- Tak, Jayne. - Alex wzięła pudełko chusteczek. - Jesteśmy dobrze wyposażone.
Jayne opowiedziała im wcześniej, co się wydarzyło po kolacji w Szampańskiej.
Przyjaciółki pocieszały ją słowami, uściskami i czekoladkami.
R
L
T
- Dzięki, ale w nocy chyba wszystkie łzy wypłakałam. - Teraz Jayne starała się nad
sobą panować. Nieskończone użalanie się nad sobą po rozstaniu z Richem odbiło się nie
tylko na jej emocjach, ale także na jej zdrowiu. - Nie chcę powtarzać tego, co przeżywa-
łam po zerwaniu z Richem.
- Rich! - jęknęła Serena. - Gdyby to on był z tobą wczoraj w nocy, rzuciłby się na
ciebie, zanimbyś mrugnęła.
- Rich to pies na kobiety i drań - powiedziała Alex.
- Drań i kłamca - dodała Serena.
Molly poprawiła poduszkę pod plecami.
- Ci dwaj faceci bardzo się od siebie różnią.
- Lubiłam Tristana - przyznała Alex - zanim cię zranił.
- Na Jonasie zrobił dobre wrażenie - stwierdziła Serena.
Molly zmarszczyła czoło.
- Dlaczego mówimy o Tristanie dobre rzeczy? Przecież skrzywdził Jayne.
Jayne poczuła się zmuszona sprostować:
- On nie chciał mnie wczoraj skrzywdzić. Gdyby tak było, wykorzystałby sytuację.
Alex i Serena wymieniły spojrzenia nad stolikiem.
- Wygląda na to, że nie jest ci jednak obojętny.
- Nie - przyznała Jayne. - Myślałam, że jak się dzisiaj obudzę, to się zmieni. Od
Richa oczekiwałam małżeńskiego szczęścia. Od Tristana pragnę miłości.
Alex pochyliła się do przodu.
- Jeżeli go kochasz...
- Nie zamierzaliśmy stworzyć stałego związku. On tego nie chce - wtrąciła Jayne. -
Poza tym nigdy mi nie powiedział, że mnie kocha.
- W przeciwieństwie do Richa - przypomniała Molly. - Chyba od razu ci to wy-
znał?
- Na trzeciej randce - odparła Jayne. Rich raz po raz deklarował swoją miłość, choć
poza oświadczynami nie okazał jej miłości w żaden inny sposób. Tristan ani słowem nie
wspomniał o uczuciu, za to swoim zachowaniem udowadniał, że jest mu droga.
Drzwi apartamentu otworzyły się i wszedł Wyatt.
R
L
T
- To czekało w recepcji na Jayne.
Jayne z wahaniem wzięła do ręki kopertę. Jej nazwisko było napisane dużymi dru-
kowanymi literami. Otworzyła kopertę z niepokojem i nadzieją.
- Co tam jest? - zapytała Serena.
- Bilet pierwszej klasy na samolot do San Diego - odparła Jayne.
- Aadny gest. - Molly pomasowała się po krzyżu.
- On chce się tobą opiekować, Jayne - stwierdził Wyatt.
Nawet gdy mu powiedziała, że sobie tego nie życzy. Jayne zauważyła przyklejoną
do biletu karteczkę.  Zasługujesz na więcej", przeczytała.
Z trudem opanowała emocje. Raz jeszcze przeczytała trzy słowa.
 Zasługujesz na więcej".
Potem przeczytała je po raz trzeci. Przypomniała sobie słowa Tristana:
 Zasługujesz na coś więcej niż współpraca".
Może miał rację. Może nadeszła pora, by wreszcie dostała to, na co zasługuje.
Wyprostowała się.
Musi tylko rozstrzygnąć, co to właściwie jest.
R
L
T
ROZDZIAA DWUNASTY
Jayne wyrywała chwasty, klęcząc na ziemi. Było niewiele ponad dwadzieścia stop- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •