[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 On dobrze zna Paryż.
 A o jaki projekt by chodziło?
 Dobre pytanie& Nie mogę dać się zaskoczyć, kiedy on mi je postawi.
 Możesz powiedzieć, że chodzi o restaurację.
 To nie jest wystarczająco duży projekt, żeby zainteresował nasze biuro na taką
odległość.
 A bardzo duża restauracja?
 Nie& Ale może jakaś amerykańska firma, która chce otworzyć filię w Paryżu?
 Czy to jest prawdopodobne?
 Wiem! Simbad zdecydował się otworzyć filię w Paryżu, to jego ulubiona
restauracja w San Francisco!
 A jaką rolę ja mam grać w tej całej historii?
 Jeśli pojawię się sam, on może coś podejrzewać albo odmówić, natomiast jeśli ty
zaczniesz go przekonywać& Dla ciebie się zgodzi.
 Jednak ta ingerencja w jego życie prywatne, naprawdę&
 No tak, ale to dla jego dobra  powiedział Arthur.  A skoro mowa o ingerencji, to
oboje jesteście mi coś winni, jeśli rozumiesz, do czego zmierzam.
 Nie będziesz nam wyrzucał, że uratowaliśmy ci życie?
 Ja też mu uratuję życie, więc nie będzie miał żadnego powodu, żeby mieć do mnie
pretensje.
 Przeciwnie, będzie je miał w chwili, gdy sobie uświadomi, że go wpuściłeś
w maliny. I reszta wieczoru będzie prawdziwym piekłem. O czym będziemy
rozmawiać?
 My o niczym, bo nas tam nie będzie!
 Chcesz go wysłać samego na kolację z nieznajomą kobietą, która zgodziła się na
spotkanie na stronie portalu randkowego? I w dodatku ma myśleć, że rozmawia
o architekturze z przyszłą klientką?
Lauren wybuchnęła śmiechem.
 Tak bardzo chciałabym to zobaczyć!  powiedziała.
 Ja również, ale nie przesadzajmy.
 To się nie uda, oni się połapią, zanim jeszcze wjadą na stół przystawki.
 Być może& Ale jeśli istnieje szansa, choćby jedna na tysiąc, że to się uda? Ile razy
porywałaś się na niemożliwe na sali operacyjnej, kiedy wszyscy kazali ci rezygnować?
 Nie staraj się mnie rozczulić. Nie wiem, czy to, co robimy, jest świństwem, czy
tylko dobrym kawałem.
 Prawdopodobnie i tym, i tym. Chyba że plan się uda.
Lauren poprosiła kelnera o rachunek.
 Dokąd idziemy?  spytał Arthur.
 Spakować się i poszukać hotelu. Obawiam się, że on nas jutro wyrzuci na ulicę.
 Doskonały pomysł, zmyjmy się już dzisiaj, zabieram cię do Normandii!
f& f& f&
Paul uważał, że posłużenie się jego nazwiskiem przy rezerwacji świadczyło
o sporym tupecie Arthura. Jeszcze bardziej irytujące było to, że on, Paul, przyszedł
pierwszy. Młoda kelnerka posadziła go przy czteroosobowym stoliku, nakrytym tylko
na dwie osoby. Zwrócił jej na to uwagę, ale po prostu znikła.
Mia zjawiła się prawie punktualnie, przywitała się z Paulem i usiadła naprzeciw
niego.
 Myślałam, że wszyscy pisarze są starzy!  powiedziała i uśmiechnęła się.
 Nie wszyscy, tylko ci, którzy nie umrą młodo.
 To kwestia Holly Golightly.
 Zniadanie u Tiffany ego.
 Jeden z moich ulubionych filmów!
 Truman Capote, wielbię go, ale i nienawidzę!  rzucił Paul.
 A to czemu?
 Tyle talentu w jednym człowieku, jest o co być zazdrosnym! Mógł się podzielić
z innymi, prawda?
 Być może&
 Jest mi przykro, on nigdy się nie spóznia.
 Pięć minut to dla kobiety żadne spóznienie  odrzekła Mia.
 Nie mówiłem o pani, nie pozwoliłbym sobie na to. Nie wiem, co oni robią, powinni
już tu być.
 Jeśli pan tak uważa&
 Bardzo przepraszam, nie przedstawiłem się. Paul. A pani musi być&
 Mia, siłą rzeczy.
 Wolę na nich zaczekać z rozpoczęciem rozmów, co nie przeszkadza nam
rozmawiać na inne tematy. Ma pani lekki akcent. Jest pani Angielką?
 Tak, niezaprzeczalnie. Napisałam to panu w postscriptum.
 Ach, tak! Nie powiedział mi& A ja jestem Amerykaninem, ale możemy rozmawiać
w języku Moliera, Francuzi nienawidzą, kiedy w ich kraju mówi się po angielsku.
 Więc rozmawiajmy po francusku.
 Nie chcę pani straszyć, Francuzi uwielbiają restauracje z innych krajów. I to jest
doskonały pomysł, otworzyć coś takiego tu, w Paryżu.
 Moja kuchnia jest raczej prowansalska.  Mia wczuwała się w swoją rolę.
 Nie zamierza pani dochować wierności oryginalnej kuchni?
 Nie wyobraża pan sobie, jak bardzo cenię sobie wierność. Ale można być wiernym
i oryginalnym jednocześnie.
 Pewnie tak  odrzekł Paul zbity z tropu.
 A pan, co pan pisze?
 Powiedział to pani? Nie powinien. Powieści, ale to mi nie przeszkadza
 Powiedział to pani? Nie powinien. Powieści, ale to mi nie przeszkadza
w wykonywaniu mojego zawodu.
 Architekt, tak?
 Jeśli nie, co bym tutaj robił?  spytał Paul, wzbudzając lekkie zakłopotanie u Mii. 
Co on jeszcze pani o mnie naopowiadał?
Mówi o sobie w trzeciej osobie, musiało paść na mnie!
 Coś pani mówiła, ale nie usłyszałem?  podjął Paul.
 Nic, nic, przepraszam, tak mi się czasem zdarza, że mówię do siebie.
Paul uśmiechnął się do niej szeroko.
 Mogę pani coś powiedzieć?
 Jeśli pan musi.
 Ja też podobno mówię do siebie, oni mi to już mówili. Może być pani pewna, że
z mojej strony nie omieszkam wymówić im tego spóznienia. Jestem naprawdę
zaskoczony.
 Nie tak jak ja!  rzekła Mia.
 Cóż to za brak profesjonalizmu, zapewniam panią, że to do nich zupełnie nie
pasuje!
I jeszcze do tego wariat! Co ja tu robię!
Ona gada do siebie, to przerażające, zabiję Arthura i pokroję go na kawałki, jestem
zbyt dobry, to mnie zgubi. Gdzież oni są, do cholery?!
 Pan też coś tam mamrocze  powiedziała Mia.
 Nie, nie wydaje mi się, natomiast pani&
 To chyba nie był dobry pomysł. Jak panu napisałam, to dla mnie pierwszy raz
i okazuje się o wiele bardziej krępujący, niż myślałam.
 To pani pierwszy raz w Paryżu? Naprawdę mówi pani dobrze po francusku, gdzie
się pani nauczyła?
 Nie mówiłam o tym. To nie jest mój pierwszy pobyt, moja najlepsza przyjaciółka
jest Francuzką, znamy się od dziecka, przyjeżdżała do mojej rodziny, żeby szlifować
angielski, a potem ja jezdziłam do niej na wakacje do Prowansji.
 Stąd kuchnia prowansalska?
 Właśnie.
Zapadła cisza, zaledwie kilkuminutowa, ale im wydała się wiecznością. Kelnerka
wróciła z menu.
 Jeśli tak dalej pójdzie, zamówimy bez nich  powiedział Paul.  Będą mieli nauczkę!
 Tak naprawdę nie jestem głodna  przyznała się Mia i odłożyła kartę na stół.
 Szkoda, mają tu pyszną kuchnię! Czytałem bardzo pochlebne recenzje o tym
miejscu.
 Dorada z grilla z egzotycznymi ziołami, pisał mi pan o tym!
 Kiedy mogłem do pani to napisać?  zdumiał się Paul, wybałuszając oczy.
 Czy pan bierze jakieś lekarstwa?
 Nie, dlaczego? A pani?
 Rozumiem&  Mia westchnęła.  To taki żart, żeby mnie rozśmieszyć albo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •