[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Może zawiadomić policję... Nie, to chyba nie jest najlepszy pomysł. Naprawdę nie
wiem, co robić.
 Nie mogłaby pani jej poszukać, pani doktor? Bardzo proszę! Jak pani wie, nie mamy
samochodu, a ona była taka zdenerwowana... Boję się, że zrobi coś głupiego.
 Na pewno nie. To rozsądna dziewczyna  zaczęła Elisabeth i natychmiast urwała, gdyż
opis nie pasował do sytuacji.  Dobrze, Annie. Pojadę do Murrayów. Jeśli jednak nie znajdę
Sophie, musisz dać znać policji.
Odłożyła słuchawkę i nie zwlekając, pojechała na farmę, gdzie mieszkał Billy wraz z
rodzicami i dziadkiem Fredem. Droga na farmę Boundary trwała ponad dwadzieścia minut;
właśnie zbierała się mgła, a jej przezroczyste kropelki rozłożyły się jak welon na trawie i
drzewach.
Elisabeth włączyła reflektory i zwolniła. Widoczność pozostawiała wiele do życzenia, ale
ona znała tę drogę niemal na pamięć. Nagle coś wskoczyło jej pod koła. Wcisnęła szybko
hamulec, zatrzymała auto i wciągnęła głęboko powietrze. Gdy otworzyła drzwiczki, by
wyjrzeć na szosę, usłyszała hałaśliwe szczekanie psa, którego omal nie przejechała. Piękny
collie podbiegł do niej w podskokach, a gdy położyła mu dłoń na łbie, zaczął popiskiwać
radośnie.
 Dobry pies  rzekła Elisabeth uspakajająco.  Witaj, Tess  dodała, rozpoznając
własność Isaaca Shepherda.  Co tu robisz?
Rudowłosa suka zamachała przyjaznie ogonem, lecz po chwili odwróciła się i pobiegła
drogą przed siebie, spoglądając co chwila na Elisabeth. Po kilkunastu metrach zatrzymała się
pod kamiennym murem, piszcząc żałośnie. Elisabeth podeszła do owczarka; nie rozumiała
zupełnie, co się z tym psem dzieje i dlaczego biega samotnie po wsi w taką noc.
Tess zawyła głośno, przeskoczyła przez mur i spojrzała wymownie na ścieżkę
prowadzącą na wzgórze.
 Mam z tobą iść? Tak?
Pies szczeknął krótko, jakby zrozumiał, o co chodzi. Elisabeth usiłowała wypatrzeć
cokolwiek w ciemnościach, ale ze swego miejsca nie widziała absolutnie nic. Może zdarzył
się wypadek? Czy o tym właśnie próbował ją poinformować pies? Niewykluczone, że Isaac
upadł, złamał nogę, a jego czworonożna przyjaciółka próbuje sprowadzić pomoc.
Elisabeth pobiegła z powrotem do auta i wydała jęk zawodu, gdyż telefon komórkowy nie
działał. Pewne obszary w tej okolicy znajdowały się poza zasięgiem sygnału, więc komórka
do niczego się nie nadawała. Odszukała więc tylko w skrytce latarkę i wróciła do Tess.
 Prowadz  poleciła.  Ale jeżeli mnie nabierasz, to będziesz miała za swoje.
Suka szczeknęła radośnie i zniknęła we mgle.  Coś podobnego!  myślała Elisabeth,
pnąc się w górę kamienistą ścieżką. Akurat w takim momencie... Ktoś tam na górze
najwyrazniej bawi się z nią w ciuciubabkę.
ROZDZIAA DWUNASTY
 Zaczekaj, Tess. Dobry piesek.
Elisabeth zatrzymała się, by zaczerpnąć tchu, a suka przystanęła posłusznie. Mgła
zgęstniała do tego stopnia, że widoczność nie przekraczała pięciu metrów. Zapadała też noc,
co podwójnie utrudniało orientację w terenie. Elisabeth wydawało się jednak, że dom Isaaca
Shepherda znajduje się gdzieś w dole.
Wiedziała, którędy iść, i ta myśl dodała jej animuszu. Bardzo jednak żałowała, że przed
wyruszeniem w drogę nie zmieniła sandałów. Teraz miała ogromne trudności z pokonaniem
górskiej przełęczy, po której prowadziła ją Tess. Kiedy jednak znalazła się już po właściwej
stronie, pies o mało nie oszalał z radości, a Elisabeth poczuła nagły przypływ ulgi. W cieniu
wielkiego głazu, na ziemi, leżał mężczyzna.
Odsunęła owczarka na bok i rzuciła się naprzód.
 Isaac! Słyszysz mnie? To ja, doktor Allen.
 Słyszę. Może i stary głupiec ze mnie, ale głuchy nie jestem  odparł Isaac ochrypłym
głosem, klepiąc Tess po głowie.  Więc jednak udało ci się kogoś znalezć, poczciwa psino.
Tess aż pisnęła z zadowolenia i przytuliła się mocno do swego pana. Elisabeth tym razem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •