[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oddechu.
A nawet, co gorsze, jakby miały świadomość, że
zostało im już niewiele życia.
Pocałunek nabrzmiewał niecierpliwością. Oboje
pragnęli poznać się równocześnie jak najszybciej
i jak najlepiej, tak żeby ta krótka znajomość stała się
62 Carolyn Zane
w mgnieniu oka długotrwałym związkiem, opartym
na bezgranicznym zaufaniu i wzajemnym zrozu-
mieniu.
Juliet zwinęła się na kolanach Iana, unosząc ręce
i kładąc dłonie z tyłu jego głowy. Miał jedwabiste
włosy pachnące szamponem o bardzo męskim zapa-
chu. Z czasem na jego brodzie pojawił się drobny
zarost, który przyjemnie łaskotał jej policzki. Ogar-
nęła ją gorączka, od stóp do głów, tak silna, że bała
się, że lada moment zemdleje.
Ian pieścił jej wargi swoimi, potem leciutko
drażnił jej dolną wargę zębami. Niestety, ta ucieczka
od rzeczywistości została wkrótce zakłócona.
Skrzypienie podłogi nad ich głowami przerwało
pieszczoty. Ian odsunął się rad nierad i uniósł głowę.
 Poszli na górę  oznajmił.
Juliet skinęła głową, przytakując i drżąc. Wzru-
szył się jej nieopanowanym lękiem.
 Nie bój się.
 To jest silniejsze ode mnie.
 Musisz być dzielna. Pomyśl o tych wszystkich,
którzy tam są i potrzebują naszej pomocy. Czekają
na nią i nie wiedzą, czy się doczekają. Wiesz, jak oni
się czują?
 Tak, wiem.
Pocałował delikatnie jej usta, jej policzki, jej brodę
i nos.
 Naprawdę będę musiał iść, i to niedługo. Jeśli
będę dalej zwlekał, ktoś może w końcu zginąć.
Noc Juliet 63
Juliet gwałtownie pokręciła głową, czepiając się
jego koszuli.
 Jeśli pójdziesz, to ty możesz zginąć.
 Niemożliwe.
 No to idę z tobą.
 A to wykluczone. Mowy nie ma. Zostaniesz
tutaj, schowasz się pod jedno z tych futer. I będziesz
grzecznie czekać, aż po ciebie wrócę. Zrozumiałaś?
 Doskonale.
Wykrzywiła wargi w grymasie wyrażającym ra-
czej niezadowolenie niż radość, a on zaraz scałował
jej żal.
 No to świetnie. Zaraz... zaraz wracam.
Westchnęła głośno, w tej rundzie została poko-
nana.
Ian poklepał ją na pożegnanie po nodze i podąża-
jąc za światłem miniaturowej latarki, rozpoczął
niebezpieczną podróż pod schodami.
Pokonał jakieś pięć metrów, usiadł, zerknął przez
ramię i natychmiast się zirytował.
 Co ty wyprawiasz?
 Idę z tobą.
 Przecież kazałem ci czekać.
 Owszem, kazałeś.
 To dlaczego mnie nie słuchasz?
 Bo chcę iść z tobą.
 Juliet, jesteś najbardziej upartą...
 Tak, tak, patrz, mam poobcierane kolana, moje
pończochy nadają się do wyrzucenia, pas mnie po
64 Carolyn Zane
prostu zabija, a sukienka bez ramiączek przestała
być skromną sukienką bez ramiączek. To co? Może-
my iść dalej?
 Biorąc pod uwagę sukienkę, dałbym się przeko-
nać do pozostania na miejscu...
 Ruszaj  rozkazała mu.
Ian zaczął czołgać się z uśmiechem, pomrukując
coś na temat twardogłowych przedstawicielek płci
przeciwnej. Juliet sunęła za nim na czworakach, aż
dotarli do końca wąskiego korytarza. Znalezli tam
kolejną, identyczną jak poprzednia wnękę z ot-
worem wentylacyjnym prowadzącym do następ-
nego pomieszczenia.
Ian zerknął przez kratkę.
 Dokąd prowadzi ten otwór?  spytała.
 Do sali balowej.
 Co tam widzisz?
 Nic.
 Jak to nic?  zdenerwowała się.
 No nic. Nikogo nie ma.
 Zupełnie nikogo?
 Kompletna pustka.
 Pustka?
Ian odwrócił się, żeby na nią spojrzeć.
 Możesz przestać?
 Tak, pewnie. Przepraszam.
 Na moje oko wszyscy wyszli z sali balowej.
Mogę się jedynie domyślać, że terroryści kazali im
przenieść się do innej części domu.
Noc Juliet 65
 Faktycznie, całkiem tu cicho.
 Taa. Chodzmy dalej. Może coś jest za tym
rogiem.
Juliet brnęła w ślad za nim, dopóki raptem się nie
zatrzymał i nie obejrzał z dziwną miną.
Z miejsca eksplodowała serią pytań.
 Co się dzieje? Dlaczego stanąłeś? Co tam jest?
Nietoperze? Proszę, powiedz mi, że nie ma tam
nietoperzy.
 Nie. Moje sznurówki. Nie mogę się ruszyć.
Klęczysz na moich sznurowadłach. Mógłbym cię
prosić...
 Mam zejść z twoich sznurowadeł?
 Nie.
 Nie? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • amkomputery.pev.pl
  •