[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Janice ma negatywy?
Tak, powiedziała, \e mo\e je zniszczyć, jeśli sobie tego \yczysz.
Zwietnie. Sam wskazał pierwsze zdjęcie. To doskonale pasuje na
biurko w moim gabinecie. Je\eli kiedykolwiek wplączesz mnie w swoje
knowania, ono mi przypomni, \e przez chwilę miałem nad tobą przewagę.
Roześmieli się oboje.
A co z drugim?
Ustawię je w sypialni, tu\ koło łó\ka.
Lucky poczuła ogarniającą ją falę upajającego rozmarzenia. Wydawało się
jej, \e w niewysłowionym spokoju i atmosferze czułości unosi się w jakiejś
cudownej przestrzeni, gdzie nic złego nie mo\e się stać. Ten nastrój nie opuszczał
jej przez całą kolację, nie miała zielonego pojęcia, co właściwie jadła, poza tym,
\e wszystko było wspaniałe.
Wprawdzie nie dali się namówić na deser, lecz pan Kwan przyniósł im na
talerzu dwa ciasteczka szczęścia, w których ukryte były karteczki z
przepowiedniami.
Lucky sięgnęła po pierwsze z brzegu.
Na ogół są to tylko idiotyczne przysłowia, ale i tak nigdy nie potrafię
oprzeć się ciekawości. Wyjęła mały kartonik i przeczytała: Zdobędziesz
sławę . Nie wiadomo, czy to dobrze, czy zle.
Oczywiście, \e dobrze. Przecie\ przyjemnie być sławnym.
Tak jak Jesse James czy jak Richard Nixon? Nie zawsze mo\na szczycić
się rozgłosem.
Ty na pewno nie masz powodów do obaw.
Tak? A gdybym wzięła przykład z Loonie ego Louie...?
Ani mi się wa\ przerwał jej ze śmiechem. Jeśli kiedyś zobaczę świnię
biegającą po twoim parkingu, miej się na baczności.
Przed kim?
Sam wolał nie odpowiadać na to pytanie i uznał, \e najlepiej zmienić temat.
Wiesz, zastanawiałem się nad twoim imieniem. Wszyscy w twojej
rodzinie mają zupełnie zwyczajne, a ty...
...trochę dziwne dokończyła za niego. To prawda.
Chyba ci nie nadano takiego na chrzcie?
Nie, skąd\e.
No więc?
To jest związane z pierwszymi literami imion dzieci w naszej rodzinie
wyjaśniła, zabierając się za ciasteczko. Kiedy byliśmy mali, ktoś chyba Frank
zauwa\ył, \e imiona wszystkich dzieci układają się w porządku alfabetycznym:
Emma, Frank, Geoff, Hal, Isabel, Janice, Ken i Marete. Brakowało tylko litery
L , a moje imię nie pasowało. Wtedy tata powiedział: imię niewa\ne,
szczęściem jest mieć ciebie . I od tej pory jako szczęście rodziny zostałam
nazwana Lucky.
Ja tak\e uwa\am, \e szczęściem jest mieć ciebie. Uśmiechnęła się
radośnie. Było jej lekko na sercu, czuła się niewypowiedzianie szczęśliwa.
Nie przeczytałeś jeszcze swojej wró\by. Podsunęła mu drugie
ciasteczko.
Wyciągnął kartonik. Przez chwilę wpatrywał się weń w milczeniu, a potem
przeczytał wró\bę na głos.
Co na kogo czeka, to go nie ominie .
Przecie\ to nie \adna przepowiednia, tylko przysłowie.
Nie byłbym taki pewien odparł cicho. Nie jestem z natury cierpliwym
człowiekiem, Lucky, a zdaje mi się, \e na ciebie czekałem całe \ycie.
Była pora\ona siłą ogarniającego ją uczucia. Nie wiedziała do tej chwili, \e
potrafiła czuć taką namiętność, jaką obudził w niej Sam.
Sam?
Jego oczy lśniły w przyćmionym świetle blaskiem agatów.
Tak?
Jedzmy do domu.
ROZDZIAA 9
Ja te\ mam na to ochotę. Sam wstał od stolika i podpisał rachunek, który
jak za sprawą magii przyniesiono właśnie w tym momencie.
Gdy wyszli z restauracji, świat wydawał się być owiany czarowną
atmosferą tajemniczości i oczekiwania czegoś nadzwyczajnego, co miało się
zdarzyć jeszcze tego wieczoru.
Wsiedli do BMW i ruszyli przy akompaniamencie cichego pomruku
silnika. Lucky oparła głowę o zagłówek, pogrą\ona w cudownych marzeniach o
chwilach mających niedługo nadejść. Czuła się teraz najszczęśliwszą kobietą na
ziemi.
Tym większy szok prze\yła kilka minut pózniej, kiedy nagle z
samochodem zaczęło się dziać coś niedobrego.
Pierwszą oznaką kłopotów była wibracja i stukot silnika, który następnie
na niewielkim wzniesieniu w ogóle odmówił posłuszeństwa. Od tego momentu
sprawa z ka\dą chwilą przybierała coraz gorszy obrót.
Czy uda się nam dotrzeć do Cloverdale? spytała.
Nie sądzę. Sam jeszcze przed całkowitym ustaniem pracy silnika
usiłował go uregulować pedałem gazu i dzwignią ssania. Teraz zapalił
sygnalizacyjne migacze, rozjaśniające nieco mrok panujący na ciemnej,
opustoszałej szosie. Niech to licho!
Lucky rozejrzała się dookoła nigdzie nie dostrzegła \adnego światła. Sam
wyjął spod siedzenia latarkę.
Wyjdę i rzucę na to okiem.
Pomogę ci.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]